"Pilica” pewnie pokonała na własnym boisku „Astrę” Zduny 2:0 po bramce Marka Jończyka oraz po samobójczym trafieniu zawodnika z Zdun. Na boisku potwierdziło się, że „Astra” to najsłabszy zespół ligi. W całym spotkaniu tylko dwa razy „Astra” poważnie zagroziła naszej drużynie. Miało to miejsce na początku drugiej połowy. Ale wynikało to bardziej z braku koncentracji naszych zawodników.
„Pilica” przystąpiła do meczu w ofensywnym ustawieniu. W ataku trener Ozga dysygnował do gry dwóch napastników Rafała Rabende oraz Marka Jończyka. Za nimi w środku również ofensywnie ustawiony był Arek Cieślik. Za defensywę w środku pola w głównej mierze odpowiadał Sebastian Mysłek, który był najlepszym zawodnikiem na boisku. W całym meczu zanotował wiele przechwytów , wygrał sporo pojedynków główkowych i miał bardzo mało strat. Na bokach odpowiedzialni za ataki byli Robert Pyka oraz Urbański Emil.
Pierwsze minuty to zdecydowana przewaga „Pilicy”, która od samego początku ruszyła do zdecydowanych ataków aby jak najszybciej zdobyć bramkę. Jednak kolejne akcje „Pilicy” kończyły się na wysokości pola karnego gości. W 18 minucie z lewej strony boiska piłkę dośrodkowywał Rafał Rabenda. Jej lot próbował przerwać obrońca „Astry”, na szczęście dla naszej drużyny zrobił to tak, że umieścił piłkę we własnej bramce. Trzeba przyznać, że strzał był bardzo ładny i nie powstydziłby się go żaden napastnik. Bramka ta podcięła skrzydła gościom. Dwie minuty później w sytuacji sam na sam z bramkarzem po ładnym prostopadłym podaniu Jończyka znalazł się Emil Urabański, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i ta padła łupem bramkarza gości. W 33 minucie było już 2:0. Z prawej strony dośrodkowywał Rabenda, piłkę głową na długi słupek przedłużył Pyka, a w bramce umieścił ją zamykający akcję Jończyk. Była to jego 9 bramka w tym sezonie. Chwilę później Jończyk powinien strzelić swoją drugą bramkę w tym meczu, ale fatalnie przestrzelił z bliskiej odległości. W pierwszej połowie nie mieliśmy już więcej sytuacji ani dla „Pilicy” ani dla „Astry”.
Na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli lekko zdekoncentrowani i właśnie wtedy „Astra” miała swoje szanse. Najpierw napastnik „Astry” znalazł się w sytuacji sam na sam z Michałem Dzwonkowskim, ale na szczęście dla „Pilicy” uderzył niecelnie, a następnie bramkarza „Pilicy” wyręczył Dariusz Frączyk, który wybił piłkę zmierzającą do bramki. Po tych dwóch ostrzeżeniach i słownej reprymendzie od trenera do roboty wzięli się zawodnicy „Pilicy”. Najpierw w 57 minucie ładnym strzałem popisał się Rabenda, ale fenomenalnie obronił bramkarz gości. W 70 minucie swoja szansę miał Michał Szczepański, ale z kilku metrów nie trafił w bramkę. W 85 minucie na rajd lewą stroną zdecydował się Robert Pyka, ale jego strzał obronił bramkarz „Astry”. W 90 minucie z dystansu uderzał Sebastian Mysłek, ale i tym razem szczęście było przy bramkarzu z Zdun, gdyż piłka trafiła w słupek i wyszła w pole. Można jedynie żałować, że piłka nie wpadła, bo tą bramką Mysłek udokumentowałby swój bardzo dobry występ.
„Pilica” zdobyła trzy bezcenne punkty i miejmy nadzieję, że od tego meczu zacznie się lepsza, a przede wszystkim efektywniejsza gra naszego zespołu. Bo lepiej brzydko mecz wygrać, niż ładnie przegrać. Zwycięstwo „Pilicy” okupione zostało bardzo groźnie wyglądającą kontuzją Kamila Karwickiego, który w końcówce meczu zastąpił Marka Jończyka. Miejmy nadzieję, że kontuzja nie okaże się tak groźna na jaką wyglądała, bo jeśli tak to Kamil na pewno nie wystąpi w tym sezonie w barwach „Pilicy”.